poniedziałek, 9 marca 2015

Schronisko dla zwierząt - czy zawsze zależy na dobru zwierzaków?

Ten post nie ma na na celu zniechęcenia ludzi do tego by przygarniać zwierzaki ze schronisk. Nie twierdzę, że wszędzie jest tak samo. Opowiem o swojej przygodzie z pewnym schroniskiem.

Bardzo chciałam mieć znów psiaka, postanowiłam, że dlaczego nie spróbować poszukać w schronisku, przecież nie zależy mi na rasowcu, a tam sporo psiaków czeka na to by odmienić ich los. W sieci bardzo szybko znalazłam schronisko a tam swojego wymarzonego nowego przyjaciela. Dotąd myślałam, że to nie może być zbyt skomplikowane, podpisujesz umowę i pupil jest twój... Okazało się to nie do końca takie proste. Trafiłam na pewną wolontariuszkę, która z wielkim entuzjazmem opowiedziała mi o wybranym przeze mnie psiaku, młoda suczka, ok 6 miesięcy wysterylizowana. Powiedziała, że warunkiem adopcji jest podpisanie umowy i przekazanie na cele schroniska jakiejś sumy pieniędzy może to być 50 zł lub więcej. Zgodziłam się, dlaczego nie wesprzeć, ale czekała mnie jeszcze rozmowa z panią która zajmuje się adopcją. Rozmowa była dość dziwna, pytania o to czym będę karmiła, gdzie będzie spała itd. Później przeszłyśmy do tematu sumy jaką mam przekazać na cel schroniska, pani ta już nie twierdziła że "co łaska" lecz żądała 150 zł za psa. Za co? Za to, że po sterylizacji i za to że wszystko kosztuje... Duże nieporozumienie dwóch pań spotkało się z moim sporym zdziwieniem jak i podejrzeniem, że ktoś usiłuje "oskubać" moje dobre serce, więc pytam dlaczego nie zależy im na tym by ktoś zaadoptował psiaka skoro tyle ich tam jest, wtedy pani oznajmia mi, że nie ma zamiaru już ze mną rozmawiać skoro nie wpłacę takiej sumy, znajdzie się ktoś inny bo psiak jest młody i ma szanse na adopcję. Tak zakończyła się moja przygoda z ów schroniskiem, po jakimś czasie dowiedziałam się że ta psina została zaadoptowana przez kogoś mając już ponad rok, niestety sprawiała dużo problemów bo stała się bardzo agresywna...


Pół roku temu przygarnęłam wygłodzonego małego kotka z brzuchem jak balon, bez sierści na łapkach. Teraz ma już domek i swojego uszatego przyjaciela. 





A Wy jakie macie doświadczenia ze schroniskiem dla zwierząt?

5 komentarzy:

  1. Witaj Aniu !!!!
    Niestety to co napisałaś nie jest jedynym takim przypadkiem, sama miałam podobny i odniosłam wrażenie takie jak Twoje że po prostu chce się mnie oskubać! To samo stwierdzam u lekarzy weterynarii, jak się powie ile może się wydać na pupila to tyle cię skasują . Stwierdzam że nie zależy im na tym żeby zwierzęciu pomóc ale oskubać właściciela, wychodzi na to że nie kochają zwierząt ale kasę. U jednego weterynarza zapłaciłam za czyszczenie i usunięcie ząbków 350zł , u innego zapłaciłabym ledwie 80zł, no cóż,pozostaje mi tylko westchnąć! pozdrawiam cieplutko, dobre Masz serduszko i dobrze zrobiłaś że zaopiekowałaś się tym kotkiem, Magnolia57

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja żadnych doświadczeń nie mam, ale to, co piszesz jest straszne.. Zamiast cieszyć się z tego, że ktoś chce się zaopiekować zwierzakiem, to robi się wszystko, by człowieka zniechęcić i odciągnąć od tego. Masakra :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jedynie robiłam zbiórkę kocyków i karmy dla psiaków. Pani prowadząca schronisko była bardzo wdzięczna, widać było, że kocha zwierzaki, bo wyglądały na zadbane. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem po prostu w szoku czytając to co tutaj piszesz. A mówią tyle jest zwierząt w schroniskach wystarczy wziąć, faktycznie dziwna sprawa.

    OdpowiedzUsuń
  5. I really appreciate your professional approach. These are pieces of very useful information that will be of great use for me in future.

    OdpowiedzUsuń